niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział XIV

-Co to jest?-zapytałam się Leo;

-To jest prezent dla Ciebie.-powiedział do mnie Leo;

-Z jakiej okazji?-zadałam pytanie chłopakowi;

-Powiem Ci wszystko na dzisiejszym spotkaniu.-oznajmił mi;

-No dobrze.-odpowiedziałam jemu, kierując się w stronę sali od techniki z prezentem i listem w ręku;

Nie otworzyłam rzeczy podarowanych mi od Leo, ponieważ wolałam otworzyć je na spotkaniu z Leo. Pod salą czekały już na mnie dziewczyny.

-Co to jest?-zapytała się mnie Nicole;

-Prezent i list od Leo.-powiedziałam wkładając rzeczy do torby;

-Przecież widzę, ale co jest w środku?-Nicole dalej zadawała pytania;

-Nie wiem. I na razie nie chcę wiedzieć. Wolę to sprawdzić na spotkaniu z Leo.-oznajmiłam Nicole i weszłam do
sali w chwili, gdy zadzwonił dzwonek;

Cały początek lekcji Nicole prosiła mnie abym otworzyła prezent i list od Leo, ale po jakimś czasie odpuściła sobie, bo wiedziała, że i tak tego nie zrobię. Jednak sama też nie mogłam przestać myśleć nad tym co może być w środku. W chwili kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę wybiegłam z sali nie czekając na dziewczyny i kierując się w stronę wyjścia. Słysząc za sobą głos stanęłam.

-Gdzie tak biegniesz?-zapytała się mnie Cornelia krzycząc;

-Do domu.-odkrzyknęłam;

-OK. Pamiętaj tylko, że dzisiaj spotykamy się u Ciebie, aby omówić urodziny Nicole-krzyknęła Cornelia, a ja wyszłam ze szkoły idąc spacerkiem do domu;

Po kilkunastu minutach doszłam do domu. Weszłam, zdjęłam buty i pobiegłam na górę. Kiedy zbliżyłam się do drzwi od swojego pokoju, zobaczyłam na nich przyklejony taśmą mały liścik. Otworzyłam go.

„Wiedziałem, że nie otworzysz listu i prezentu ode mnie bez mojej obecności. Proszę otwórz teraz list ode mnie, i za chwilkę się spotkamy. Twój Leo”

Pomału wyjęłam list z torby i przeczytałam.

„Będzie mi Ciebie brakowało, ponieważ wyjeżdżam na jakiś czas do Polski razem z Cornelią. Ale nie martw się po prostu Cornelia ma problemy rodzinne i chcę jej pomóc. Pamiętaj bardzo Cię kocham, a teraz wyjmij prezent ode mnie i wejdź do pokoju. Leondre”

Z płaczem wyjęłam prezent od Leo i weszłam do pokoju, w którym siedział chłopak. Podbiegłam do niego  i przytuliłam się bardzo mocno.

-Nie płacz. Wrócę nie długo. Pamiętasz nasze słowa, które wypowiedzieliśmy w dniu, w którym przyjechały
Twoje koleżanki z Polski?-zwrócił się do mnie Leo;

-Na zawsze razem…-nie dokończyłam zdania;

-Obiecuję.-dokończył Leo;

-Kocham Cię.-powiedziałam do Leo;

-Ja Ciebie też, a ten prezent to dowód na to. Podaj mi go.-zwrócił się do mnie chłopak;
Podałam prezent chłopakowi. Z pudełeczka wyjął piękną złotą bransoletkę z napisem:

                                      „Leo i Alishia na zawsze razem” 

Nałożył mi ją na rękę.

-Dziękuję jest piękna.-powiedziałam do Leo, całując go;

-Naprawdę Cię kocham. Pamiętaj.-powiedział;

Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Leo włączył film i położyliśmy się. Położyłam głowę na ramieniu Leo i próbowałam zasnąć, ale mi się nie udało.

-Kiedy wyjeżdżasz?-zapytałam się Leo od razu po skończonym filmie;

-Jutro.-odpowiedział patrząc mi w załzawione oczy;

-Nie chcę tego.-powiedziałam;

-Czego?-zapytał się;

-Związku na odległość.-oznajmiłam chłopakowi;

-Ja też nie chcę, ale obiecuję, że nie potrwa to długo.-powiedział Leo;

-Będę tęskniła wiesz o tym?-zapytałam się;

-Oczywiście, że wiem. Ja też bardzo mocno.-powiedział wstając i podnosząc mnie;

Wstaliśmy i zeszliśmy na dół.

-Oo…A kogo ja tu widzę.-powiedziała zdziwiona mama;

-Dzień dobry.-zwrócił się Leo do mojej mamy;

-Cześć Leo.-powiedziała mama do Leo;

-Jest już obiad?-zapytałam się mamy;

-Od kiedy pytasz się mnie o obiad? Leo musisz częściej do nas przychodzić to Alishia zacznie jeść.-oznajmiła zdziwona mama;

Zaśmialiśmy się i usiedliśmy do stołu. Mama podała obiad i zaczęliśmy jeść.

-Dzisiaj przychodzi do mnie jeszcze Charlie, Cornelia i Nina.-powiedziałam mamie;

-No dobrze a co będziecie robić? A tak poza tym coś się stało?-zapytała zaciekawiona mama;

-Będziemy planować urodziny dla Nicole. Nie nic się nie stało.-powiedziałam;

-Przecież widzę, że coś nie tak.-powiedziała mama;

Nic nie odpowiedziałam. Kiedy zjedliśmy obiad z Leo, wstaliśmy i poszliśmy do salonu.

-Nie powiesz mamie?-zadał pytanie Leo;

-Po co?-zapytałam się;

-Żeby wiedziała czemu chodzisz smutna. A jak nie chcesz mówić dla mamy to postaraj się nie smucić.-powiedział Leo;

-To nie wyjeżdżaj.-powiedziałam;

-Nie chcę się teraz kłócić.-oznajmił Leo;

-A kto powiedział, że mamy zamiar się kłócić?-zapytałam się oburzona;

-Alishia…przestań.-powiedział Leo;

-Nie. Nie przestanę!-krzyknęłam tak, że mama weszła do salonu;

-Co się dzieje?-zapytała się mama;

-Nic. Właśnie rozmawiamy.-powiedziałam;

-Nic się nie dzieje proszę Pani. Rozmawiamy tylko.-oznajmił Leo mojej mamie;

Moja mama wyszła i kontynuowaliśmy rozmowę…

11 komentarzy: